BE A REBEL.
Beauty Rebel to styl życia. Bądź sobą. Myśl samodzielnie. Kochaj świat i ciesz się jego pięknem. Wybieraj to, co najlepsze - dla twojej skóry i dla Ziemi.
OBSERWUJ NAS:

Organiczne Kosmetyki | Niszowe Marki

Bezpłatna dostawa od 300 zł

  • Brak produktów w koszyku.
Na górę

Z przyjemnością otwieramy na blogu nowy cykl, w którym makijaż jest jedynie tłem, dopełnieniem całości. Beauty Rebel powstało dla kobiet i dzięki kobietom. Dzięki Wam. Niezależnym, mądrym, wrażliwym. Postanowiliśmy zaprosić kilka z nich do naszego showroomu, porozmawiać przy filiżance kawy i uchwycić to, co czyni je pięknymi. Poznajcie kobiety, które inspirują nas w pracy i w życiu. Niektóre z nich są nieśmiałe, kochają książki i ciszę, inne uwielbiają się bawić, ale głośno zabierają głos w sprawach, które je poruszają. Łączy je odwaga, by być sobą i łamanie schematów. Opierają się poglądowi, że zainteresowania kobiet to wyłącznie zakupy i plotki. Szukają w życiu czegoś więcej – chcą poznać siebie i świat. Poznajcie buntowniczki XXI wieku. Dziewczyny, które podążają własną drogą. Tak jak Wy.  Dziś gościmy Joannę Sobesto, dziewczynę z innej epoki, naszą przyjaciółkę i muzę. Romantyczną, wrażliwą, zakochaną w książkach i fotografii.

 

JOANNA

joanna

O sobie chciałabym myśleć i mówić najprościej: Mam na imię Joanna, składam się z herbaty, dźwięku migawki, rozmaitych odcieni niebieskiego i słów. Mam zeszyt w którym zapisuję zręczne myśli usłyszane na ulicy, taki, w którym zapisuję sny i taki, w którym zapisuję wszystko inne. Od kilku lat interesuję się historiami mówionymi, a od roku coraz silniej fascynuje mnie przekład. Często marzną mi dłonie i nie lubię przeprowadzać rozmów telefonicznych. Mam dobrą pamięć i całkiem przyzwoitą orientację w terenie oraz zupełnie nieoczekiwanie odkryte zapasy wytrwałości, odwagi i racjonalnego myślenia. Jestem selektywnie nieśmiała, mieszkam na dworcach i lotniskach, czytam w pociągach, odpoczywam w samolotach, piszę i fotografuję wszędzie, (zawsze) wracam , do Krakowa, Warszawy lub Trójmiasta.

O pięknie staram się pamiętać nie tylko, gdy podróżuję. Lubię dostrzegać je w inspirujących istotach, w drobnych gestach, w porach roku, wokół: cieszą mnie widoki z okna i ładnie padające światło. Lubię piękno ciepłych dni, gdy nie muszę wkładać płaszcza ani martwić się o parasol. Drobne przejawy życzliwości, pół dialogu w tramwaju. Ale też Morze i muzyka – dwie przestrzenie absolutne, w których można bezsłownie odpocząć.

joanna

O byciu sobą czyli nie tylko o śpiewaniu pod prysznicem i tańczeniu w kuchni: Owszem, osoby, które dobrze mnie znają bywają zaskoczone tym, że dużo mówię i głośno się śmieję, że potrafię słuchać przeróżnej muzyki, sporo jeść i ujawniać bardzo abstrakcyjne poczucie humoru.

Myślę, jednak, że często nie doceniamy wartości swojego własnego towarzystwa, ani wysiłku, jakiego wymaga istnienie: uporu, odwagi, wytrwałości, empatii, ale też dystansu. Ja je lubię (i własne towarzystwo, i istnienie), choć opiekowanie się sobą, ćwiczenia z asertywności i zdrowego rozsądku to wciąż jedne z najtrudniejszych zadań, przed którym staję, codziennie.

O upływie czasu myślę ze spokojem.

Z każdym rokiem, miesiącem i tygodniem stwierdzam, że czas w upływie dopada mnie coraz mocniej i coraz szybciej zaskakuje. Równocześnie, myślę, że o ile się go nie marnuje, to ten upływ może znacznie bardziej dawać nadzieję niż ją odbierać. Mnie fascynuje. Doświadczenie przychodzące wraz z czasem, spokój, cieszą mnie i koją. Najlepsze jeszcze przede mną.

Wszystko zależy od przyjętej perspektywy. W świecie tak zorientowanym na cel, łatwo potraktować trwanie, proces, jako efekt uboczny; wówczas upływ czasu może przestraszać. Warto jednak pamiętać, że nie mamy nic ponad ten proces, ponad ten upływ i między-czas. Tyle dobra można w nim odnaleźć! Moja ukochana Babcia powiedziała mi kiedyś, że młodość jest przereklamowana. Choć zdanie padło mimochodem, zostało we mnie i myślę, że całe szczęście, że czas mija. Ważne, byśmy w tym właśnie między-czasie robili rzeczy wartościowe i dobre.

joanna

O marzeniach myślę rzadko. Kiedyś je spisywałam, teraz rodzą się na bieżąco; pod wpływem rozmowy czy innego nagłego bodźca mogę zapragnąć czegoś, co wymaga długofalowych przygotowań. Przede wszystkim jednak, staram się zachwycać drobnymi rozbłyskami i doceniać pozornie błahe okoliczności. Mam mnóstwo powodów do wdzięczności.

Jest wiele miejsc, które chciałabym odwiedzić, kilka języków, które chciałabym poznać i potraw, które fortunnie byłoby umieć gotować. Przede wszystkim jednak chciałabym nie stracić dobrej relacji z ludźmi i ze słowami, a może nawet utrwalić ją (je) na papierze.

I spełnić jedno z podróżniczych marzeń mojej Babci 😉

O książkach lubię rozmawiać. Bardzo wzrusza mnie, gdy znajoma – bliższa lub dalsza – istota podszeptuje kolejne lektury, zostawia w moim pokoju lub każe spakować do walizki lub plecaka jedną lub dwie ściągnięte z półki książki, a jeszcze bardziej, gdy opatruje to komentarzem „musimy o tym porozmawiać, gdy skończysz czytać”. Są takie lektury, które prowokują do dyskusji, podkreślania ołówkiem w nieswoim egzemplarzu, do prolongaty. Są takie książki, które zupełnie nieoczekiwanie, nieomal hipnotycznie, wzruszają i do których nie można nie wracać. Takie, które się przed czytelniczką bronią, jednak cierpliwość wynagradza. Takie, które uruchamiają lawiny skojarzeń, które śnią się i prześladują w ciągu dnia. Takie, które, mam nadzieję, będę miała okazję kiedyś przetłumaczyć.

joanna

O Londynie mogłabym opowiadać długo i rozmaicie. Od kilku lat uczę się jak dzikie, nieustępliwe, głośne i bezlitosne to miasto; równolegle staram się oswajać je fragmentami. Niewątpliwie mam swoje ulubione miejsca, wspomnienia zaplątane między ulicami, lotniskami i stacjami metra. Irracjonalnym uwielbieniem darzę okolice Earl’s Court, i, odrobinę bardziej zasadnie, Hampstead Heath czy Kew Gardens (to niektóre z miejsc, które chciałabym odwiedzić z Babcią – podróżującą często i chętnie między kontynentami, nie mającej jednak, jak dotąd, okazji odwiedzić wymarzonego Londynu).

Nawet te cieszące się złą sławą charakterystyki Londynu – koronny argument, że wszędzie długo i daleko – stara(ła)m się rozjaśnić: w zeszłe wakacje pracowałam w City, skąd wracałam do tymczasowego domu w okolicach Heathrow półtorej godziny; nigdy w życiu nie przeczytałam w środkach transportu tylu książek, co w Picadilly line przez te dwa wakacyjne miesiące.

Prawdziwą nie/dogodnością Londynu jest fakt, że poznanych tutaj bliskich za pół roku lub rok będziesz mogła spotkać w już zupełnie innym miejscu. Trudno w Londynie trwać na stałe; myślę, że także dla mnie jest pewnym etapem na drodze do własnego miejsca.

 

 

Makijaż i zdjęcia: Joanna Stawowy (Mineralny Podkład SPF 15, Bronzer Waikiki, Róż Goddess, Mineralny cień Smoky Brown, Mineralny Cień Sticky Toffee, Naturalna Mascara, Kredka do powiek Brown, Błyszczyk Clear, Rozświetlacz Stardust)

 

Copywriter. Storyteller. Makijażystka. Buntowniczka. Yoga Girl. Dawniej zafascynowana luksusowymi markami, dziś świadomie wybierająca produkty, które stosuje prywatnie i w pracy. Wierzy w wartość piękna bez okrucieństwa, transparentnego marketingu i idee fair trade. Udowadnia, że naturalne, etyczne kosmetyki mogą być skuteczne, luksusowe i piękne. Od 2015 współtworzy Beauty Rebel.

FOLLOW ME: